DLACZEGO CZUJĘ SIĘ OKROPNIE, CHOCIAŻ MOJE TSH JEST W „NORMIE”?
Większość lekarzy opiera diagnozę niedoczynności tarczycy na wynikach TSH, jakkolwiek, czasami badanie to może być mylące, ponieważ w niedoczynności tarczycy typu Hashimoto wahające się poziomy hormonów, od wysokich do niskich, mogą wpływać na poziom TSH.
Dodatkowo określenie tzw. normy TSH dla zdrowych osobników na podstawie średniej, w której to znajdują się osoby starsze, a także osoby ze zmienioną funkcją tarczycy, nie jest adekwatne. Prowadzi to do niedokładnego określenia norm i osoby z zaburzeniami funkcji tarczycy w świetle badań są uważane za zdrowe.
W ostatnich latach National Academy of Clinical Biochemists (Narodowa Akademia Klinicznych Biochemików) określiła, że u 95% osobników niewykazujących choroby tarczycy poziom TSH wynosi poniżej 2.5 mIU /L i nowe normy przyjęte przez American College of Clinical Endocrinologists (Akademię Amerykańskich Klinicznych Endokrynologów) wynoszą 0.3-3.0 mIU/ml.
Zdarza się jednak, że laboratoria ciągle posługują się starymi normami 0.2 -8.0 mIU/ml i większość lekarzy, opierając się na normach podawanych przez laboratoria, niewłaściwie interpretuje wyniki. Jest to jedna z przyczyn, dla której zawsze powinniśmy prosić o kopię naszych wszystkich badań laboratoryjnych.
Profesjonaliści zajmujący się medycyną funkcjonalną obniżyli te normy jeszcze bardziej i według nich TSH u osób zdrowych, nieprzyjmujących hormonów tarczycy, powinno wynosić 1-2 mIU/ml. Anegdotycznie, pacjenci czują się najlepiej przy poziomach TSH pomiędzy 0.5-2mIU/ml.
Należy jednak pamiętać, że normy te nie zawsze odnoszą się do wszystkich i co jest normą dla jednych, będzie poza normą dla innych. Normy są opracowane na podstawie średniej 95% populacji. Jeżeli znajdujesz się w 5%, możesz mieć objawy nadczynności czy niedoczynności tarczycy przy poziomie TSH, które się jeszcze mieści w normach. Lekarze – tak jak byli nauczani – powinni „leczyć pacjenta, a nie testy laboratoryjne”, ale niestety zdarza się, że wielu lekarzy nie stosuje się do tych prostych zasad
Większość lekarzy opiera diagnozę niedoczynności tarczycy na wynikach TSH, jakkolwiek, czasami badanie to może być mylące, ponieważ w niedoczynności tarczycy typu Hashimoto wahające się poziomy hormonów, od wysokich do niskich, mogą wpływać na poziom TSH.
Dodatkowo określenie tzw. normy TSH dla zdrowych osobników na podstawie średniej, w której to znajdują się osoby starsze, a także osoby ze zmienioną funkcją tarczycy, nie jest adekwatne. Prowadzi to do niedokładnego określenia norm i osoby z zaburzeniami funkcji tarczycy w świetle badań są uważane za zdrowe.
W ostatnich latach National Academy of Clinical Biochemists (Narodowa Akademia Klinicznych Biochemików) określiła, że u 95% osobników niewykazujących choroby tarczycy poziom TSH wynosi poniżej 2.5 mIU /L i nowe normy przyjęte przez American College of Clinical Endocrinologists (Akademię Amerykańskich Klinicznych Endokrynologów) wynoszą 0.3-3.0 mIU/ml.
Zdarza się jednak, że laboratoria ciągle posługują się starymi normami 0.2 -8.0 mIU/ml i większość lekarzy, opierając się na normach podawanych przez laboratoria, niewłaściwie interpretuje wyniki. Jest to jedna z przyczyn, dla której zawsze powinniśmy prosić o kopię naszych wszystkich badań laboratoryjnych.
Profesjonaliści zajmujący się medycyną funkcjonalną obniżyli te normy jeszcze bardziej i według nich TSH u osób zdrowych, nieprzyjmujących hormonów tarczycy, powinno wynosić 1-2 mIU/ml. Anegdotycznie, pacjenci czują się najlepiej przy poziomach TSH pomiędzy 0.5-2mIU/ml.
Należy jednak pamiętać, że normy te nie zawsze odnoszą się do wszystkich i co jest normą dla jednych, będzie poza normą dla innych. Normy są opracowane na podstawie średniej 95% populacji. Jeżeli znajdujesz się w 5%, możesz mieć objawy nadczynności czy niedoczynności tarczycy przy poziomie TSH, które się jeszcze mieści w normach. Lekarze – tak jak byli nauczani – powinni „leczyć pacjenta, a nie testy laboratoryjne”, ale niestety zdarza się, że wielu lekarzy nie stosuje się do tych prostych zasad